Zaczynam od prostego założenia: ludzie nie pracują dla tabelki w Excelu. Dodają im energii małe zwycięstwa. To jest właśnie nasza kultura doceniania: dostrzeganie konkretnych zachowań i mówienie o nich głośno. To może być dobrze przeprowadzona rozmowa, szybka reakcja na trudną sytuację klienta, odważny telefon – to są filary, na których budujemy dobre wyniki. Jeśli je dostrzegamy i głośno doceniamy, rośnie nie tylko motywacja, ale i jakość pracy.
Po czternastu latach w branży wiem, że zespół potrzebuje pewnego rytmu pracy. Razem z menedżerami pilnujemy, by każdego tygodnia wybrzmiało choć jedno „dobra robota” z konkretem: co się udało i dlaczego. To krótkie momenty, które robią wielką różnicę – zamieniają wysiłek w rozwój i pewność siebie.
Nie chodzi tu oczywiście o fanfary i noszenie na rękach. Chodzi o to, by codzienny wysiłek był dostrzegany i zauważany. Tak rodzi się poczucie ducha drużyny i świadomość, że każdy z nas gra do tej samej bramki.
Kultura doceniania w praktyce
Doceniam zachowania, a nie tylko liczby. Uważne słuchanie klienta, rzetelną analizę, odwagę powiedzenia „sprawdzę i wrócę”, uczciwą rekomendację „to rozwiązanie nie jest dla Pani/Pana”. Gdy nazywamy takie rzeczy i wskazujemy je, rośnie standard pracy. Kultura doceniania uczy, co naprawdę jest u nas wartościowe.
Miękkie działania mogą mieć twarde, mierzalne skutki. Widzę to w liczbach: więcej poleceń od klientów, krótszy czas wdrożenia nowych osób i mniej nerwowych decyzji w trudniejszych tygodniach. Gdy zespół regularnie jest doceniany i świętuje małe sukcesy, potrafi dłużej utrzymać koncentrację i szybciej wraca do formy po potknięciach, które zdarzają się nawet najlepszym.
Kultura doceniania – relacje i wyniki
Dbam też o wspólne świętowanie sukcesów. Choć każdy menadżer prowadzi swój zespół, to regularnie łączymy siły. Wspólne wyjścia na kawę po intensywnym miesiącu, kręgle z nowymi pracownikami, lub wyjazdy integracyjne połączone ze szkoleniami, na których dzielimy się dobrymi praktykami.
Czego unikam? Chwalenia bez powodu i na siłę. Docenienie musi być za konkretną rzecz. Jeśli ktoś zrobił coś wartościowego, mówimy o tym od razu i pokazujemy, że warto się na tym wzorować.
Po co to wszystko?
Bo w finansach wygrywają zespoły, które potrafią utrzymać intensywne tempo bez wypalania zawodowego. Małe sukcesy są jak oddech między sprintami: przywracają tlen, porządkują głowę i przypominają, po co to robimy. A gdy kultura doceniania staje się rutyną, wtedy duże cele przychodzą poniekąd same, jako „skutek uboczny” codzienności.
Jeśli tak myślisz o pracy – po partnersku, z ambicją i szacunkiem – zapraszam. Szukam osób doświadczonych i tych, które dopiero startują w finansach. Odezwij się i sprawdź, jak działa zespół, w którym kultura doceniania nie jest hasłem na ścianie, tylko codziennym nawykiem.
Do przeczytania!
Kamil Wysocki
Tel. 607 385 464
Email:
